Na taki mecz w wykonaniu BTS Elektros Bolesławiec czekaliśmy! W sobotę 14 stycznia „Elektryczni” podjęli wrocławskich gwardzistów. W pierwszym secie ekipa z Miasta Ceramiki szybko wyszła na kilkupunktowe prowadzenie i nie oddała go aż do końca. Tę partię wygraliśmy do 19.
W drugą odsłonę meczu lepiej weszli goście, ale już po chwili bolesławianie przejęli inicjatywę i odskoczyli rywalom na 8 oczek. Ostatecznie w tej partii pokonaliśmy gwardzistów do 16.
Początek trzeciego seta to całkowita dominacja gospodarzy. Wrocławianie pierwszy punkt zdobyli chwilę po tym, gdy na tablicy pojawił się wynik… 8:0. I choć próbowali odrabiać straty, nie udało im się dojść bolesławian, którzy tę partię wygrali do 16, a cały mecz 3:0.
– Przerwa świąteczno-noworoczna dobrze nam zrobiła – mówi portalowi istotne.pl Marcin Sobczyszyn, trener „Elektrycznych”. – W końcu niemal wszyscy zawodnicy są zdrowi i możemy trenować w spokoju. W tym meczu bardzo dobrze zagraliśmy zagrywką, odrzuciliśmy Gwardię od siatki. To był klucz do zwycięstwa. Wrocławianie to zespół, który potrafi grać w siatkówkę i który mentalnie zrobił największy postęp. Tym bardziej się cieszę, że zrealizowaliśmy to, co sobie założyliśmy. Nie wiem, czy gwardziści przyjechali do nas przemotywowani, czy może byli pewni, że skoro pourywali punkty czubowi tabeli, to z nami pójdzie im lekko, łatwo i przyjemnie.
Dzięki temu zwycięstwu BTS Elektros wrócił na ósmą pozycję w tabeli. – Wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej – podkreśla selekcjoner „Elektrycznych”. – Tej drużynie potrzebne jest przede wszystkim doświadczenie. Musimy w końcu uwierzyć, że możemy wygrywać. Bo naprawdę mamy superzawodników, którzy mają bardzo wysokie umiejętności, ale ciągle brakowało nam przysłowiowej kropki nad i. Takie zwycięstwa budują atmosferę w drużynie. Cieszę się też, że kibiców było sporo i że fajnie nas dopingowali, bo to dla nich gramy. Dużo lepiej się gra, gdy kibice są z nami.
– Dla takich chwil warto pracować społecznie w BTS-ie – mówi „ii” szef Bolesławieckiego Towarzystwa Siatkarskiego Jacek Łuczkowski. – Bardzo obawialiśmy się tego spotkania. Zarówno my, jak i przeciwnicy doskonale wiedzieliśmy, o co gramy. Gwardziści na swoich stronach pisali, że to jeden z najważniejszych meczów tego sezonu, dający bezpieczne, ósme miejsce w tabeli. Takie spotkania są bardzo trudne. Ale nasi zawodnicy wytrzymali tę presję. To cieszy, tym bardziej że ostatnie mecze przegraliśmy, a Gwardia miała na koncie pasmo zwycięstw. My przegraliśmy z Zieloną Górą, oni z nią wygrali. Nie popadamy w hurraoptymizm, nie oceniamy przeciwnika, oceniamy samych siebie: zagraliśmy bardzo dobry mecz, i to w każdym elemencie. Ani razu wynik nie był zagrożony. W trzecim secie przy stanie 5:0 trener Gwardii wziął drugi czas! Tylko kataklizm mógł nas pozbawić zwycięstwa. Cieszy nas też postawa kibiców. Był doping, a po meczu kibice pogratulowali naszej drużynie na stojąco.
– Cieszymy się z tego zwycięstwa – kontynuuje prezes BTS-u – ale już od poniedziałku będziemy myśleć o kolejnym rywalu – AZS UAM Poznań.
BTS Elektros Bolesławiec: Mateusz Świerzewski, Wojciech Nitecki, Artur Sławnikowski (kapitan), Piotr Filistyński, Damian Śliwiński, Dariusz Tkaczuk, Filip Michalewski, Łukasz Mesjasz, Robert Walkowiak, Rafał Wójtowicz, Paweł Kozłowski, Kamil Razik (libero).
Gwardia Wrocław: Sebastian Kaczmarek, Daniel Fijałka, Jakub Intrys, Piotr Hernik, Roman Nawrocki, Łukasz Sternik, Łukasz Tobys, Karol Wesołowski, Tomasz Jajor, Stanisław Szymankiewicz (kapitan), Maksymilian Zwiech, Jakub Rugieł, Filip Lebioda (libero), Marcin Biela (libero).
źródło: istotne.pl